środa, 26 lutego 2014

Świat podzielony na części - "Niezgodna" Veronica Roth

Mini-Igrzyska Śmierci


Niezgodna - Veronica RothW dystopijnym Chicago w świecie Beatrice Prior społeczność jest podzielona na pięć odłamów, każda kształcąca konkretną cechę – Prawość (szczerość), Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwagę), Serdeczność (spokój, pokojowe nastawienie) i Erudycja (inteligencję). W wyznaczony dzień każdego roku wszyscy szesnastolatkowie muszą wybrać odłam Chicago, któremu poświęcą się na resztę swojego życia. Beatrice wybiera między pozostaniem z rodziną, a byciem sobą – nie może mieć tych dwóch rzeczy naraz. Więc dokonuje wyboru, który zadziwia wszystkich, nawet ją samą.

Podczas bardzo burzliwego wprowadzenia, Beatrice przemianowuje się na Tris i walczy o to, aby dowiedzieć się, kto naprawdę jest jej przyjacielem – i rozpoczyna romans z czasem fascynującym, a czasem doprowadzającym do białej gorączki chłopakiem, który dopasowuje się do ścieżki życiowej, którą obrała. Tris kryje także pewien sekret, taki, który ukrywa przed wszystkimi, gdyż została ostrzeżona, że jego ujawnienie może oznaczać śmierć. Odkrywa rosnący w siłę konflikt, który może zagrażać odkryciem stworzonej przez nią samą idealnej społeczności, w której żyje. Tris dowiaduje się również, że jej tajemnica może pomóc tym, których kocha… lub zniszczyć ją samą.



   Zbliżająca się data premiery ekranizacji zachęciła mnie do zapoznania się z tą książką. Zawsze wolę najpierw przeczytać książkę, a później obejrzeć film, ponieważ jeśli robię to w odwrotnej kolejności, praktycznie skreśla to szanse na to, że w przyszłości sięgnę po książkę. Jak zauważyliście, zanika moda na "Zmierzch" i wampiry, a wkracza nowa nowa faza: "Igrzyska Śmierci" i dystopie. Zapewne w ciągu najbliższych lat tego gatunku będziemy mieć po dziurki w nosie, ale dopóki to nie następuje - cieszmy się nowością i zastanówmy co będzie potem ;)

   Książka ma wartką akcję i spójną fabułę. Ciągle coś się dzieje, ponieważ bohaterka lubi adrenalinę. Trzeba długo czekać na wyjaśnienie niektórych tajemnic, co przyciąga nas do książki. O ile autorce opisanie codziennych przygód i rozterek świetnie poszło, o tyle sądzę, że w porównaniu z nimi główną akcję zawaliła. Główna akcja w książce była sztuczna, zarówno przeszkody były zbyt proste do pokonania, jak i pod względem uczuć bohaterki. Zbyt szybko i zbyt łatwo przyjmuje do wiadomości pewne fakty, choć wcześniej jej odczucia były całkiem dobrze opisane.

Bardzo podobało mi się jak zostały przedstawione frakcje - Nieustraszoność, uczona brutalności, ale pełna świetnych bohaterów, których da się polubić. Jest to najciekawszy odszczep społeczeństwa, ponieważ Altruizm przedstawia się szaro i nijako, o Serdeczności jest bardzo mało informacji, zaś Erudycja okazuje się... interesująca :) Między frakcjami występują spory, każdy nastolatek, który chce w życiu robić coś innego niż rodzina, w której się wychował, musi ją opuścić. Jak można przypuszczać, rzeczywistość w tych frakcjach okaże się inna niż się na początku wydaje, zostanie ujawnione wiele ciekawych rzeczy- ale w odpowiednim czasie. Książka nie jest szczególnie zaskakująca, ale jest lekka, wciąga i miło zapełnia nasz czas.

Wątek romantyczny przedstawia się następująco: Powolne poznawanie się i rodzenie się uczucia, choć do końca bohaterowie nie są pewni czy na prawdę kochają. Pomagają sobie w trudnych chwilach, starają się ukrywać swój związek i jestem ciekawa jak się to dalej rozwinie. Nic wyróżniającego się, jednak mam nadzieję, że następne części lepiej go ukażą.

Zakończenie - nic specjalnego. Z książką miło można spędzić czas, lecz nie należy oczekiwać czegoś więcej. Nie wnosi nowych wartości w nasze życie, ale sądzę, że jako film może odnieść wielki sukces. Książka bardzo podobna do Igrzysk Śmierci. Jednak nie mogę zaprzeczyć, że świat wykreowany w książce oraz bohaterowie od razu przypadają do gustu oraz że "Niezgodna" potrafi zjeść nam masę czasu :D Oceniam 7/10




sobota, 22 lutego 2014

Nowe życie "W otchłani"


http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/94000/94447/155x220.jpgSiedemnastoletnia Amy dołącza do swoich rodziców jako zamrożony ładunek na pokładzie ogromnego statku kosmicznego Godspeed i sądzi, że obudzi się na nowej planecie za trzysta lat. Nigdy nie przypuszczałaby, że jej drzemka skończy się o 50 lat za wcześnie i że będzie zmuszona żyć w wymagającym odwagi i uporu świecie statku kosmicznego, który rządzi się swoimi prawami.
Amy szybko zdaje sobie sprawę, że jej pobudka nie była żadną awarią komputera. Ktoś z kilku tysięcy mieszkańców statku próbował ją zabić. I jeśli Amy nie zrobi czegoś i to szybko, jej rodzice będą następni.
Teraz Amy musi spieszyć się, aby rozszyfrować ukryte sekrety statku Godspeed. Lecz wśród jej listy podejrzanych morderców jest tylko jeden, który naprawdę się liczy: Elder, przyszły dowódca statku i miłość, której nigdy by nie przewidziała.

Czytamy w swoim życiu wiele książek, które służą nam w zabijaniu nudy. Ciekawa historia odrywa nas od naszego życia, a po tygodniu nie pamiętamy już imion bohaterów. Sięgając po książkę Beth Revis, liczyłam na odrobinę rozrywki i... totalnie się na tym zwiodłam. To nie jest tak do końca "umilacz czasu", tylko emocjonująca i przerażająca historia, która mam wrażenie, że odbiła się na mojej psychice.
Nastoletnia Amy zostaje postawiona przed wyborem - albo da się zamrozić na 300 lat i poleci w kosmos, do nowego świata wraz z rodzicami, albo zostanie na ziemii z chłopakiem i przyjaciółmi. Postanawia porzucić swoje życie i daje się zamrozić. Już przed wyruszeniem w podróż zdaje sobie sprawę, że jest zbyt świadoma jak na człowieka, którego serce przestało bić. Sny i wspomnienia mieszają się, bohaterka nie ma pojęcia, czy upłynęła tylko godzina podróży czy 200 lat, aż w końcu lodowa księżniczka zaczyna odczuwać ciepło.
„Oto tajemnica gwiazd. Koniec końców wszyscy jesteśmy sami. Bez względu na to, jak blisko wydają się inni, nawet nie mogą nas dotknąć.”

Akcja rozpoczyna się, gdy Elder, przyszły dowódca odbiera pierwszą lekcję:
Jakie są  przyczyny niezgody wśród ludzi?

1. Różnice.

Wszyscy ludzie na statku ze względu na zmieszanie się genów wyglądają tak samo - ten sam kolor skóry, włosów, oczu. Nie mają nawet religii, która by ich poróżniła. Porządek ten zakłóca nagle rudowłosa, blada dziewczyna, która staje się dla wszystkich dziwolągiem.
Amy po przebudzeniu dowiaduje się, że została odmrożona przez buntownika na statku, a jej rodzice są zbyt potrzebni dla misji, by zostali obudzenie wcześniej niż za 50 lat. Co czuje człowiek, znajdujący się 250 lat od swoich przyjaciół, w świecie, w którym nikogo nie zna, za rodziców mając jedynie ich zamrożone ciała?

2. Słaby przywódca.
Ludzie na statku dzielą się na 2 grupy- Żywicieli - czyli zmanipulowanych ludzi, którzy hodują zwierzęta i rośliny, nie podważając żadnych decyzji Najstarszego - przywódcy, oraz wariatów znajdujących się w szpitalu, którzy tak na prawdę są definicją normalnego człowieka. Najstarszy ma za zadanie szkolić Starszego (Eldera) na przyszłego dowódcę, lecz nie wywiązuje się z zadania - chłopak nie ma pojęcia o niczym więcej niż zwykły Żywiciel.  Jak więc niewyszkolony 16latek ma stać się silnym dowódcą?

Narracja występuje naprzemiennie - raz prowadzi ją Starszy, raz Amy. Oboje starają się odkryć tajemnice statku; Elder chce wiedzieć co ukrywa Najstarszy, Amy zaś z pomocą jego i przyjaciela chce powstrzymać buntownika, który rozmraża kolejnych ludzi - którzy nie mając tyle szczęścia co ona -umierają.

Nigdy w całym swoim życiu nie czytałam tak nieprzewidywalnej książki. Nie jest to banalna, schematyczna opowieść. Jest nasycona wieloma nagłymi zwrotami akcji, których nastąpienia nie śmiemy nawet podejrzewać. Nie spodziewajcie się typowego zakończenia - zaskoczy was tak samo jak cała ta opowieść. Następną rzeczą którą  niej pokochałam jest emocjonalność. Łatwo wczuć się w sytuacje głównej bohaterki, która jest samotna w obym świecie zbudowanym z metalowych ścian.
Nie mogłam się od niej oderwać, zarywałam nocki, a kiedy nie mogłam jej czytać, ciągle wracała do mnie w myślach, a sytuacja Amy "ryła" mi psychikę.
„Chciałem cię tylko poznać. Nie wiedziałem, że zniszczę całe twoje życie.”
Jeśli zaś chodzi o wątek romantyczny - Na początku bohaterka tęskni za swoim byłym chłopakiem z Ziemi, później zaś, jak wynika z opisu, zaczyna lubić kogoś innego. Ma o wiele większe problemy, więc nie przeżywa tego wątku romantycznego jak to bywa w innych książkach. Miłość schodzi tu na drugi plan, co bardzo mi się podoba.

To książka, która zostanie w mojej pamięci na długo.  Bohaterów bardzo polubiłam, przez co trudno było mi się z nimi rozstać. Przeszkadzało mi tylko to, że było zbyt mało "Elder" a zbyt dużo "Starszy". Rozwinięcie akcji i te nagłe, nieprzewidywalne zwroty zaimponowały mi - nie sądziłam, że cokolwiek mnie tak zaskoczy po tylu przeczytanych książkach. Nie pozostaje mi nic innego jak uznać tę książkę za naprawdę genialne dzieło, do którego z pewnością kiedyś wrócę, a na razie - czekam na "Milion słońc" :)
Oceniam: 10/10



źródło opisu: Wydawnictwo Dolnośląskie , 2012
źródło okładki: www.publicat.pl

czwartek, 20 lutego 2014

Czy "nagroda" jest warta rywalizacji? - recenzja "Rywalki" Kiera Cass


http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/198000/198949/224912-352x500.jpgDla trzydziestu pięciu dziewcząt Selekcja jest szansą ich życia. To dzięki niej mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Selekcji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną. Każda poza Americą Singer.
Dla Americi Selekcja to koszmar. Oznacza konieczność rozstania z Aspenem – jej sekretną miłością i opuszczenie domu. A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie.
Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, America zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac. Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić…


Już sam napis na okładce zapowiada, jaki problem poruszy książka - rywalizacja o władzę i pieniądze, czyli to, z czym mamy do czynienia na co dzień w prawdziwym świecie.  Każda dziewczynka w młodości marzyła o księciu z bajki, a marzenie jednej z 35 nastolatek ma szansę się ziścić.

Tytułowe rywalki, pomimo różnych charakterów nie są aż tak zdesperowane jakby się mogło wydawać. Jest to czysta opowieść dla młodzieży, grzeczna i lekko naiwna, gdyż w rzeczywistości można spotkać o wiele podlejszych ludzi niż bohaterki. Nie jest to podążanie po trupach do celu, lecz subtelna rywalizacja młodych kobiet, które prowokują, obmawiają za plecami, czy niszczą sukienkę konkurentki. Wszystkie starają się, by książę wybrał właśnie je za żonę, choć nic do niego nie czują. Jedyne na czym im zależy to władza i dostatek.

W świecie przedstawionym panuje podział na kasty, które określają kim jesteś - występuje 8 kast, pierwsza to rodzina królewska, a ostatnia oznacza niewolników. Im niższa kasta, tym trudniejsze warunki życia. Miłość rodząca się między kastami jest co najmniej potępiana, a im wyżej jesteś w hierarchii, tym mniej szanujesz tych, którzy są pod tobą. Głód, brud i brak szans na poprawę bytu - przed takim problemem stają każdego dnia niższe kasty. Jak się można domyślić, znajdzie się wielu buntowników atakujących pałac, lecz jedna z atakujących grup nie do końca może podpisać się pod tymi powodami. Nie zabijają nikogo, lecz przewracają cały pałac do góry nogami, najwyraźniej czegoś poszukując... ale czego?

Wątek miłosny jest dosyć skomplikowany. Najpierw poznajemy pozornie sielankowy związek Americi z Aspenem. Kochają się i chcą być razem, lecz cieniem na ich związku jest fakt, że Aspen pochodzi z niższej kasty, przez co Americę, po wyjściu za niego czekałyby o wiele gorsze warunki życia, choć nawet w obecnym życiu się jej nie przelewało. To właśnie Aspen i możliwość zdobycia pieniędzy dla rodziny przesądzają o jej decyzji wzięcia udziału w Wyborze. Kiedy Aspen łamie jej serce, dziewczyna trafia na dwór, gdzie poznaje Maxona. Oczywiście okazuje się, że jej dotychczasowa opinia o nim jako o księciu gruntownie ulegnie zmianie i czekają nas komplikacje.Wątek romantyczny jest dobry, nie jakiś wyśmienity, ale nie zanudza :)

Americia jest upartą, buntowniczą artystką. Pasjonuje się muzyką i z nią wiąże swoją przyszłość. Nie przeżywa swojego rozstania z Aspenem non stop, ale też pojawia się kilka fragmentów na ten temat. Nie ma zbyt wielu przyjaciół, lubi spędzać czas samotnie i nie ocenia ludzi ze względu na kasty. O Aspenie dowiadujemy się niewiele, zaledwie kilka szczegółów z jego życia, jego ciężkie warunki życia i odpowiedzialność za rodzinę najbardziej rzucają się w oczy. Maxon po części pozostaje dla nas zagadką. Poznajemy część wiedzy o jego osobie, ale on cały czas robi coś, co sprawia, że zdajemy sobie sprawę, że nie znamy go tak na prawdę. Jeśli zaś chodzi o rywalki - jak zawsze odnajdujemy tam czarny charakter i przyjaciółkę, większość z 34 dziewczyn to dla nas tylko imiona, wyróżnia się tylko kilka z nich, które mają większą styczość z Americią.

"Rywalki" pochłonęłam dwa dni - trzeba książce przyznać, że potrafi wciągnąć :) To jej wielki plus. Wielkim minusem jest to, że książka kończy się w połowie akcji, więc żeby dowiedzieć się co dalej trzeba czekać do wydania następnej części serii. Opowieść uczy o tym, że nie warto się zmieniać i że szczerość może się opłacić bardziej niż stek kłamstw.  Polecam każdemu, kto lubi tego typu klimaty, bo książka ta jest miłym pożeraczem czasu na wolne wieczory ;> Oceniam 7/10




Pisarzom polecam darmową aplikację, która ocenia styl pisania- wyszukuje powtórzenia, liczy słowa itp.
Hemingway (niestety, tylko wersja angielska)
A jeśli nie radzisz sobie z językami obcymi, mogę zarekomendować ten serwis:
Duolingo ;)




niedziela, 16 lutego 2014

Ravel Lynn "Pocałunek Kier" - recenzja

http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/129000/129597/352x500.jpgPrzy pomocy podstępu, Mordan, pierwszy dowódca armii wojowniczych Kierów, dostaje w swe ręce młodą Lijanas z ludu Nivadów. Na polecenie swojego władcy Haffrena ma dostarczyć uzdrowicielkę na dwór królewski.

Lijanas myśli jednak tylko o jednym – o ucieczce. Lecz gdy poznaje bliżej Mordana – słynnego „Krwawego Wilka” – ten zaczyna ją coraz bardziej pociągać. A on odczuwa to samo w stosunku do niej. Obydwoje czeka jednak śmiertelna niespodzianka…












Co mnie przyciągnęło do tej książki? Na pewno chwytliwy tytuł - Kier? Tego jeszcze nie było. Drugą rzeczą był opis, który zapowiada kolejne schematyczne babskie romansidło. Okładka pozostawia trochę do życzenia, ale na pierwszy rzut oka ta książka niczym się nie wyróżnia.

Autorka stworzyła zaskakujące zwroty akcji - niestety, każdy ten zwrot udaje się przewidzieć, przez co wcale nie jest tak zaskakujący. Wraz z rozwojem fabuły łatwo da się domyślić, kto jest ojcem Mordana, lecz dopiero pół książki później zostaje to nam ujawnione. Raven Lynn starała się stworzyć skomplikowane intrygi i zaintrygować czytelnika kawałkami łamigłówki, która złoży się w całość, ale niestety, całość za wcześnie złożyła się w naszych głowach, więc po prostu jej nie wyszło. W trakcie czytania zaczęłam mieć nadzieję, że przeczytam jakieś niebanalne zakończenie, które zostanie w mojej głowie na dłużej, ale na tym polu też się zawiodłam. Przewidywalne, tak samo jak większa część fabuły.

 Na początku wątek miłosny zapowiada się ciekawie - nie ma tu miłości od pierwszego wejrzenia, bohaterowie nie rzucają się sobie w ramiona. Lijanas i Mordan wywodzą się z dwóch światów, których przedstawiciele są w konflikcie, co jest dosyć schematyczne. Powoli się poznają, z napięciem wyczekujemy jak się dalej rozwinie i wydawałoby się, że to na prawdę jest świetne romansidło, któremu nie można nic zarzucić - a jednak jest coś, co mnie drażniło i denerwowało od samego początku. Bardzo lubię w książkach motyw "niegrzecznego chłopca" i myślałam, że tu właśnie taki znajdę, ale myliłam się. Mordan jest zwykłym gburem, który ją leje i nią pomiata, nawet wtedy kiedy już ją "kocha". A ona, jak gdyby nigdy nic- jakby jej nie bił - zakochuje sie w nim. To największa wada tej książki i chyba właśnie dlatego ciągnęła mi się ponad tydzień.

Bohaterowie nie są sztuczni ani płytcy. Właściwie tylko głównych mamy okazje poznać na tyle by to stwierdzić, bo Pocałunek Kier, choć pisany jest z perspektywy wielu osób, tak na prawdę skupia się głównie na naszej dwójce i wątku romantycznym. Nie mamy większego wglądu w życie prywatne innych bohaterów, jedynie wtajemniczają nas w nie pobieżne fakty w treści książki, przez co nie przywiązujemy się do nich. Mordan jest arogancką świnią, która pozornie jest bezlitosna, a później okazuje się wręcz wrażliwa. Lijanas jest niedyskretną, dobroduszną aż do przesady, zastraszoną przez wojowników Kier dziewczyną. Opisana jako uparta, lecz tak na prawdę, wystarczy, że Mordan jej coś każe i od razu robi się potulna. Charakter, który jest opisany nie ma uzasadnienia w treści i sytuacjach w książce - Lijanas widziana oczyma Mordana i Lijanas, której przygody poznajemy są przedstawione w trochę sprzeczny sposób. Jednakże bohaterowie mają u mnie plus za to, że zmieniają się ich charaktery, poglądy, na ich ciele pojawiają się blizny, które odbierają im tę doskonałość.

Jeśli chodzi o akcję, była dobrze rozwinięta, a przede wszystkim - oryginalna . Wojownicy Kier i Nivadowie są świeże i jeszcze nie wykorzystane przez setki autorów jak wampiry (do których osobiście nic nie mam, gdyż jeśli autor jest dobry to i z wampirów stworzy coś wspaniałego). Nie przypominam sobie bym gdzieś już spotkała zielonookie istoty, śmierdzące padliną, które pożerają dusze, ani wiedźmę, której skóra pokrywa się łuskami żmii - niby banalne, ale jednak świeże.

Książka dla mnie jest przeciętna - przeciętnie wciąga, oryginalna, ale za to przewidywalna, zakończenie mnie nie zadowoliło, gdyż preferuję takie trochę sadystyczne, które się długo pamięta. Skupia się na wątku romantycznym, pomijając szczegóły życia reszty bohaterów, niestety, sprawy miłosne także zrujnowane są tym, że Mordan pomiata Lijanas, która jak widać nie ma szacunku do samej siebie.  Książkę oceniam 5/10




źródło opisu: paranormalbooks.pl
źródło okładki: paranormalbooks.pl

niedziela, 9 lutego 2014

Zostać sławnym internetowym "pisarzem"

   Wielu ludzi pisze opowiadania, wiersze i teksty piosenek udostępniając je na swoim blogu. Są różne powody udostępniania swoich dzieł - najczęściej robią to ludzie, którzy lubią pisać i chcą poddać swoje prace ocenie. Może nie każdy zdaje sobie sprawę, że tak samo wygląda to na portalu chomikuj.pl, gdzie utwory także są do wglądu publicznego, jednakże jako pliki do pobrania.  Jest to świetne, rozwijające kreatywność zajęcie, które pozwala poznać nowych ludzi, ale w moim poście nie będę poruszać kwestii wad i zalet tego zajęcia.
  
   Kolejną formą twórczości, która stała się powszechna są ff'y - najczęściej książki "Zmierzch" Stephanie Meyer. Polegają one na tym, że autor wykorzystuje postaci z wydanej już książki i tworzy całkiem nową historię. Każda książka ma w sobie to, że czytając ją, lepiej poznajemy bohaterów, przywiązujemy się do nich i z czasem możemy ich nawet pokochać, a rozłąka z nimi jest trudna - jak z prawdziwymi ludźmi. Znając wiele książek, poznajemy coraz więcej ludzi, którzy niestety, nie pójdą z nami na kawę, ani nie porozmawiają z nami. Jednak jesteśmy coraz bardziej obeznani w "towarzystwie" z każdym przeczytanym dziełem literackim. Nasz świat dzieli się na dwie płaszczyzny - książkową i realną, a w każdej mamy inne grono przyjaciół. Co jednak, gdyby ff'y przełożyć na nasz prawdziwy świat? Czy przypisywanie każdemu znajomemu cech jednej i tej samej osobie jest zdrowe ? Czy każda osoba, którą poznamy mogłaby mieć ten sam charakter?
   Ta forma twórczości lekko zakrawa pod fanatyzm - nie ukrywajmy. Jednakże, mimo wszystko ludzie ją uwielbiają, gdyż pomimo przewidywalności związku romantycznego i prawie pewnego happy edu są tam ich ulubione postaci. Nie mam nic przeciwko ff'om, jednakże każda idea z czasem się rozwija, a co za tym idzie - daje początek czemuś nowemu, nowym formom twórczości, które nie wiadomo jak się zakończą. Można to porównać do samego rozwoju fantastyki od Drakuli do masy dzisiejszych romansideł fantastycznych; to jednak wyszło na dobre - mimo tego, że nie jest to literatura wyższych lotów, zachęca młodzież do czytania.  Nie każdy jednak pomysł rozwija się w dobrym kierunku - przykładem może być obecna sytuacja na chomikuj.

   Głośną sprawą ( dla chomikowych pisarzy i ich czytelników) są teraz "przeróbki", czyli najnowsza forma twórczości, dla której objaśnienia pozwolę sobie na cytat:



"zjawisko, zwane 'przeróbkami'. Może ktoś z Was o tym słyszał. Polega to na tym, że np. KTOŚ bierze sobie CZYJĄŚ, WYDANĄ książkę, zmienia w niej np. imiona bohaterów, troszkę ich wyglądu (głównie przerabiają na Edwarda i Belle, a w zasadzie jeszcze nigdy innych nie widziałam) i wrzuca na chomika. I,co prawda, dodają, że to nie ich książka, tylko PRZERÓBKA, jednak czy to nie wydaje Wam się chore? Jak można tak profanować czyjeś dzieło? Efekt ciężkiej pracy, pełnej nerwów, potu. Coś, co zabiera ludziom wiele godzin życia. No jak? ; o
I mało tego - jest team na chomikuj, który ma kilkadziesiąt takich przeróbek, a to, co powinno zaskoczyć Was najbardziej to to, że mają oni do każdej przeróbki po 100 i wzwyż komentarzy. Ktoś to pojmuje? Normalny autor ma przykładowo kilka-kilkanaście opinii (nawet Ci na lubimyczytać), a złodzieje (bo nie sądzę, by mieli choćby jedno pozwolenie na przeróbkę) mają ich kilkaset. + jeszcze śmią sobie napisać, że ZABRANIAJĄ KOPIOWANIA I ROZPOWSZECHNIANIA swojej przeróbki gdziekolwiek.... Hipokryzja, hipokryzja, hipokryzja.
Plus, nie wiem jak głupi muszą być ludzie, którzy to czytają (gdzieś na teamie czytałam, że - co umieścili jakiś czas temu, od tego czasu pewnie jest więcej - mają z tego 8400 komentarzy. ) Widzą, że to nie ich, że to ukradziona historia całkiem innych bohaterów. A i tak to czytają i komentują, pisząc "ŚWIETNA PRZERÓBKA". I ani jednego hejta."                                                                                                      ~Ang.


    Osobiście w pełni popieram jej postawę. Nie dość, że naruszają prawa autorskie, to odbierają książkom ich osobowość! Żeby lepiej zrozumieć o co mi chodzi, pomyślcie o swojej ulubionej książce. Bohaterowie, których nie zapomnicie do końca życia, bo tak bardzo się z nimi zżyliście. A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś wyrzucił te postaci z książki, odebrał im usposobienie i cechy charakteru, a zamiast tego dał Edwarda i Belle. Każdy kto przeczyta waszą ulubioną książkę, nie pozna imion ani charakteru bohaterów. Nie pozna imienia genialnego pisarza, który ich stworzył. Będzie mówił "przeczytałem fajną przeróbkę tego a tego chomika", możliwe nawet, że nie będzie znać tytułu! Jak można tak krzywdzić książki?!

   Wiele osób z portalu chomikuj postanowiło wziąć sprawę w swoje ręce i zdusić tę sprawę w zarodku - zanim bardziej się rozpowszechni. Zgłaszają przeróbki, piszą do ich "autorów" i zwalczają tę zarazę jak mogą. Oczywiście, druga strona sporu, nie siedzi z założonymi rękami, więc lekko koloryzując można nazwać to "chomikową wojną". Sama jestem ciekawa jak sytuacja rozwinie się dalej - czy zmierzchomaniacy dalej będą bezkarnie łamać prawa autorskie, czy może zwycięstwo poniesie ich opozycja?



Jeśli chcecie wypowiedzieć się na ten temat, wspomóc którąś ze stron = zapraszam do kłótni w komentarzach przeróbek. Na pewno znajdziecie ich niemało na chomikuj oraz na fanpage'ach przeróbkowiczów :)