niedziela, 9 lutego 2014

Zostać sławnym internetowym "pisarzem"

   Wielu ludzi pisze opowiadania, wiersze i teksty piosenek udostępniając je na swoim blogu. Są różne powody udostępniania swoich dzieł - najczęściej robią to ludzie, którzy lubią pisać i chcą poddać swoje prace ocenie. Może nie każdy zdaje sobie sprawę, że tak samo wygląda to na portalu chomikuj.pl, gdzie utwory także są do wglądu publicznego, jednakże jako pliki do pobrania.  Jest to świetne, rozwijające kreatywność zajęcie, które pozwala poznać nowych ludzi, ale w moim poście nie będę poruszać kwestii wad i zalet tego zajęcia.
  
   Kolejną formą twórczości, która stała się powszechna są ff'y - najczęściej książki "Zmierzch" Stephanie Meyer. Polegają one na tym, że autor wykorzystuje postaci z wydanej już książki i tworzy całkiem nową historię. Każda książka ma w sobie to, że czytając ją, lepiej poznajemy bohaterów, przywiązujemy się do nich i z czasem możemy ich nawet pokochać, a rozłąka z nimi jest trudna - jak z prawdziwymi ludźmi. Znając wiele książek, poznajemy coraz więcej ludzi, którzy niestety, nie pójdą z nami na kawę, ani nie porozmawiają z nami. Jednak jesteśmy coraz bardziej obeznani w "towarzystwie" z każdym przeczytanym dziełem literackim. Nasz świat dzieli się na dwie płaszczyzny - książkową i realną, a w każdej mamy inne grono przyjaciół. Co jednak, gdyby ff'y przełożyć na nasz prawdziwy świat? Czy przypisywanie każdemu znajomemu cech jednej i tej samej osobie jest zdrowe ? Czy każda osoba, którą poznamy mogłaby mieć ten sam charakter?
   Ta forma twórczości lekko zakrawa pod fanatyzm - nie ukrywajmy. Jednakże, mimo wszystko ludzie ją uwielbiają, gdyż pomimo przewidywalności związku romantycznego i prawie pewnego happy edu są tam ich ulubione postaci. Nie mam nic przeciwko ff'om, jednakże każda idea z czasem się rozwija, a co za tym idzie - daje początek czemuś nowemu, nowym formom twórczości, które nie wiadomo jak się zakończą. Można to porównać do samego rozwoju fantastyki od Drakuli do masy dzisiejszych romansideł fantastycznych; to jednak wyszło na dobre - mimo tego, że nie jest to literatura wyższych lotów, zachęca młodzież do czytania.  Nie każdy jednak pomysł rozwija się w dobrym kierunku - przykładem może być obecna sytuacja na chomikuj.

   Głośną sprawą ( dla chomikowych pisarzy i ich czytelników) są teraz "przeróbki", czyli najnowsza forma twórczości, dla której objaśnienia pozwolę sobie na cytat:



"zjawisko, zwane 'przeróbkami'. Może ktoś z Was o tym słyszał. Polega to na tym, że np. KTOŚ bierze sobie CZYJĄŚ, WYDANĄ książkę, zmienia w niej np. imiona bohaterów, troszkę ich wyglądu (głównie przerabiają na Edwarda i Belle, a w zasadzie jeszcze nigdy innych nie widziałam) i wrzuca na chomika. I,co prawda, dodają, że to nie ich książka, tylko PRZERÓBKA, jednak czy to nie wydaje Wam się chore? Jak można tak profanować czyjeś dzieło? Efekt ciężkiej pracy, pełnej nerwów, potu. Coś, co zabiera ludziom wiele godzin życia. No jak? ; o
I mało tego - jest team na chomikuj, który ma kilkadziesiąt takich przeróbek, a to, co powinno zaskoczyć Was najbardziej to to, że mają oni do każdej przeróbki po 100 i wzwyż komentarzy. Ktoś to pojmuje? Normalny autor ma przykładowo kilka-kilkanaście opinii (nawet Ci na lubimyczytać), a złodzieje (bo nie sądzę, by mieli choćby jedno pozwolenie na przeróbkę) mają ich kilkaset. + jeszcze śmią sobie napisać, że ZABRANIAJĄ KOPIOWANIA I ROZPOWSZECHNIANIA swojej przeróbki gdziekolwiek.... Hipokryzja, hipokryzja, hipokryzja.
Plus, nie wiem jak głupi muszą być ludzie, którzy to czytają (gdzieś na teamie czytałam, że - co umieścili jakiś czas temu, od tego czasu pewnie jest więcej - mają z tego 8400 komentarzy. ) Widzą, że to nie ich, że to ukradziona historia całkiem innych bohaterów. A i tak to czytają i komentują, pisząc "ŚWIETNA PRZERÓBKA". I ani jednego hejta."                                                                                                      ~Ang.


    Osobiście w pełni popieram jej postawę. Nie dość, że naruszają prawa autorskie, to odbierają książkom ich osobowość! Żeby lepiej zrozumieć o co mi chodzi, pomyślcie o swojej ulubionej książce. Bohaterowie, których nie zapomnicie do końca życia, bo tak bardzo się z nimi zżyliście. A teraz wyobraźcie sobie, że ktoś wyrzucił te postaci z książki, odebrał im usposobienie i cechy charakteru, a zamiast tego dał Edwarda i Belle. Każdy kto przeczyta waszą ulubioną książkę, nie pozna imion ani charakteru bohaterów. Nie pozna imienia genialnego pisarza, który ich stworzył. Będzie mówił "przeczytałem fajną przeróbkę tego a tego chomika", możliwe nawet, że nie będzie znać tytułu! Jak można tak krzywdzić książki?!

   Wiele osób z portalu chomikuj postanowiło wziąć sprawę w swoje ręce i zdusić tę sprawę w zarodku - zanim bardziej się rozpowszechni. Zgłaszają przeróbki, piszą do ich "autorów" i zwalczają tę zarazę jak mogą. Oczywiście, druga strona sporu, nie siedzi z założonymi rękami, więc lekko koloryzując można nazwać to "chomikową wojną". Sama jestem ciekawa jak sytuacja rozwinie się dalej - czy zmierzchomaniacy dalej będą bezkarnie łamać prawa autorskie, czy może zwycięstwo poniesie ich opozycja?



Jeśli chcecie wypowiedzieć się na ten temat, wspomóc którąś ze stron = zapraszam do kłótni w komentarzach przeróbek. Na pewno znajdziecie ich niemało na chomikuj oraz na fanpage'ach przeróbkowiczów :)

niedziela, 12 stycznia 2014




„Katniss Everdeen, dziewczyna, która igra z ogniem, wznieciła iskrę, a ta, nie ugaszona w porę, podpali całe Panem.”

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7yhiSCKycOcIq6JE-C3pOwoU58iJB65Ox5fdDrPpNpgdoiuKudjNFbvqMUswN9aluhqZszEyhIcvIN30ttvMseyyztu9x5uPeTdnKRrnE2MuPJCakblk5X38z96mC2nNdZ-VVok-8Luj9/s1600/I3.jpg
Igrzyska Śmierci, W pierścieniu ognia, Kosogłos

Trylogia Igrzysk Śmierci Suzanne Collins jest dosyć popularna ze względu na jej ekranizację. Pierwszą część przeczytałam rok temu, a do pozostałych wróciłam dopiero po obejrzeniu filmu drugiego tomu, którego zakończenie zmusiło mnie do zapoznania się z treścią tomu finałowego i lepszego zrozumienia "W pierścieniu ognia". Nie pamiętam dlaczego początkowo porzuciłam tę serię, ale teraz żałuję, że to zrobiłam.

Igrzyska Śmierci
przestawiają antyutopijny świat podzielony na dwie grupy - 12 dystryktów, oraz tajemniczy, zrównany z ziemią Dystrykt 13, którzy są zastraszani przez Kapitol, w którym znajdują się bogaci ludzie żerujący na dystryktach. Aby straszyć ludzi i zmuszać do posłuszeństwa organizują od lat Głodowe Igrzyska, w których celem jest wyłonienie przedstawicieli obu płci każdego dystryktu i zamknięcie ich razem na arenie wśród licznych niebezpieczeństw, a wyjść cało może tylko jedna osoba - zwycięzca, który zabije wszystkich pozostałych. Nieszczęśliwym trafem do Igrzysk trafia główna bohaterka.


Katniss często wymykała się wraz z przyjacielem na nielegalne polowania, przez co umiała zabijać zwierzęta. Ale nigdy nie skrzywdziła człowieka. Z jej dystryktu wylosowany zostaje również Peeta - młody piekarz, którego szanse na wygraną od początku są nikłe.


„-Chcę dowieść, że jestem kimś więcej niż zaledwie pionkiem w ich igrzyskach
-Ale nie jesteś kimś więcej. Nikt z nas nie jest. Na tym polegają igrzyska”
 Co się dzieje, kiedy zwykli ludzie zmuszeni są do zabijania? Książka opisuje życie w stylu "zabić albo zostać zabitym", gdzie jeśli zawahasz się przez skrzywdzeniem kogoś, możesz już nie mieć okazji by tego pożałować. Katniss przechodzi ogromną przemianę wewnętrzną. Zwykła dziewczyna zmienia się w maszynę do zabijania. Oczywiście nie wychodzi z tego bez szwanku. Towarzyszące jej wyrzuty sumienia nie opuszczą jej do końca życia. Traumatyczne przeżycia odbijają się w jej światopoglądzie- już nigdy nie będzie taka jak kiedyś. Areną staje się cały jej świat nawet po zakończeniu Igrzysk. Nieświadomie bohaterka robi rzeczy, przez które giną ludzie, jeden niewielki okaz buntu wprawia w ruch maszynę, która nie przestanie się kręcić.
„To odbiera zdecydowanie więcej niż życie. Mordowanie niewinnych ludzi? — mówi Peeta. — Odbiera wszystko to, czym jesteś."
Książka potrafi wywrzeć na człowieku niesamowite wrażenie. Zmusza do refleksji, choć nie jest jakąś ciężką lekturą. Katniss daje się lubić już po pierwszych stronach. Nie jest taka jak inni, w młodym wieku została zmuszona by zaopiekować się własną rodziną i łamała prawo, by przetrwać. Buntownicza, bystra i zdolna dziewczyna, zostaje zmanipulowana i nie może się uwolnić spod wpływów innych. Collins bardzo dobrze rozbudowała charaktery bohaterów, których poznajemy coraz lepiej z każdą stronicą.


Od początku do samego końca nie wiemy komu można zaufać. Kto mówi prawdę, a kto chce ją tylko wykorzystać do własnych celów? Z czasem przekonujemy się, że tak na prawdę nikt nie miał prawdziwie szczerych intencji. Układy i spiski są wszędzie, nawet wśród najbardziej zaufanych osób. Jest to powodem, dla którego książka nas intryguje i wciąga, przyciąga nas myśl o tym co będzie dalej, zastanawiamy się o co w tym wszystkim może chodzić niecierpliwie czekając na odpowiedzi.  Część wyjaśnia się już w pierwszym tomie, część okazuje się kłamstwem i dopiero na końcu całej Trylogii wiemy jak było na prawdę.  Książka zaskakuje nas każdym zwrotem akcji, bohaterka ciągle ociera się o śmierć i cudem wychodzi cało z opresji. Oczywiście tylko fizycznie - wiele wypadków odbija się na jej psychice, czego konsekwencje najbardziej widoczne są w części finałowej, gdy bohaterka wiedząc o wszystkich kłamstwach załamuje się i odmawia współpracy. Niestety, pionek, który raz był w grze nie kończy jej dopóki żyje - przez co Katniss znów zostaje wmanipulowana w intrygi. Jest to książka przygodowa, ciągle się coś dzieje, dochodzą nowe kłopoty. Czytając ją nie da się nudzić.


Wątek romantyczny jest słabo rozbudowany. Dziewczyna nie darzy nikogo wielką miłością, co może zawieść wiele fanek romansów. Katniss darzy miłością dwóch mężczyzn, lecz zdaje się tak na prawdę nie kochać żadnego z nich. Nie potrafi się zdecydować, z którym z nich chciałaby być, z każdym z nich ma swoje epizody, a którego wybierze możemy się dowiedzieć tylko kończąc całą Trylogię. Nie ma tu żadnych szaleńczych porywów miłości, tylko spokojne uczucie oparte na przyjaźni i doświadczeniach.


Zakończenie było wspaniałe. Tragizm połączony z sielanką, coś dobrego i złego, niby happy end, ale z wielką nutą goryczy. Ale nie mówię tylko o zakończeniu finałowym. Każda część kończyła się w tym sadystycznym momencie, który przyciąga czytelników do czytania dalszych losów bohaterów. Trylogia Igrzysk nie była wesoła - była smutna, momentami tragiczna i melancholijna i nade wszystko realistyczna. Autorka nie przesłodziła tej historii za co ją wielbię.  Trylogię oceniam 9/10, gdybym w skali uwzględniała połówki, ocena byłaby wyższa.

sobota, 11 stycznia 2014

Zanim umrę


Aby odpocząć od fantastyki postanowiłam wziąć się za lekturę książki Jenny Downham "Zanim umrę". Opowiada o siedemnastolatce chorej na białaczkę, która godzi się z faktem, że nie czeka jej śmierć ze starości. W trakcie czytania wszystko zaczynało mi się wydawać znajome - jak się przekonałam, obejrzałam 2 lata temu ekranizację noszącą tytuł "Now is Good".


Książkę czyta się szybko, jest wciągająca i... lekka. Może nawet zbyt lekka na tę tematykę. Przeczytałam ją w jakieś 4 godziny, choć zastanawiałam się czy nie zrezygnować z niej gdy zdałam sobie sprawę, że zakończenie mnie nie zaskoczy. Jak się później okazało - zaskoczyło. Sądziłam, że będzie podobnie jak w filmie, co jest oczywiste, ale przekonałam się, że "Zanim umrę" jest mniej drastyczną wersją filmu. 


O ile "Now is Good" jest naładowane emocjami, tak bardzo, że pamiętam je do teraz, o tyle książkowa wersja jest słodszą, troszkę bardziej naiwną wersją tej historii. Jednakże to dzięki książce lepiej zrozumiemy tę opowieść. Nie popłakałam się przy "Zanim umrę". Zakończenie nie sprawiło, że nie mogłam sobie znaleźć miejsca i nie wryło się w moją psychikę, co miało miejsce przy filmie.


Bohaterka chce przed śmiercią zaznać życia - uprawiać sex, brać narkotyki, złamać prawo i zostać sławną. Tworzy listę gdzie zamieszcza wszystkie rzeczy, które chce zrobić - a ma pole do popisu, bo zrozpaczeni rodzice na wszystko jej pozwalają. Jest inteligentną dziewczyną, a większość jej marzeń jest po prostu desperackim krokiem, żeby popełnić jak najwięcej życiowych błędów. Mamy także do czynienia z jej przyjaciółką, która jest lekkomyślna i niczym się nie przejmuje. Obie dziewczyny da się polubić.


Wątek romantyczny jest przeciętny, książka jest przewidywalna, lecz jest miłą odskocznią od rzeczywistości. Mimo wszystko zmusza do przemyśleń nad życiem, które w każdej chwili może nam zostać odebrane. Nie ma tam nic co by odrzucało, ani też nic co zapamiętałabym na długo, dlatego oceniam ją 6/10  :)

czwartek, 2 stycznia 2014

Podróże w czasie

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjXnF2TzIueqj2eNUCjWO-71_gTU3GUz3Km0ggMzppqxp5lxamcZOXwSTK9ZSJZniaBPg_Eic-DvRGVnpH-5LIndNbuhDs7RAgs1Hc06vEsOOgQN7nTz9gIUACoFlQcmgdP2fA9ADZ6T1eR/s640/czerwien-rubinu-trylogia-czasu-b-iext4037142.jpg
Trylogia Czasu: Czerwień Rubinu, Błękit Szafiru, Zieleń Szmaragdu
http://paranormalbooks.pl/wp-content/uploads/2012/08/magiczna-gondola.jpghttps://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhXvL4AqIE2lxJsQg-Qn1T2d8-Bfld4WzhK0qZz2b8_66q1hhS9F19z4vXMVU11y0pzfuv29iv6GoM5CoEIYhC4I3SaXO21iaXfRkHeJpJ0dS9Kj90duiVO_TPSQFx_ue6G3CDYpi_xrrU/s1600/zloty-most-poza-czasem.jpg
Poza czasem: Magiczna gondola, Złoty most


W dzisiejszej notce przedstawię wam dwie serie o podróżach w czasie: Trylogię Czasu Kerstin Gier oraz Poza czasem Eva Völler. Będzie to o tyle niesprawiedliwe, że dzieło Gier jest już zakończone, natomiast Poza Czasem czeka jeszcze kontynuacja. Obie pozycje mają w sobie coś urzekającego, ale pomimo, że dotyczą tej samej tematyki - są zupełnie różne.


Pierwszą dostrzegalną różnicą jest wątek romantyczny. O ile Eva Völler subtelnie wplata go do akcji, o tyle Trylogia jest nim wręcz denerwująco przesiąknięta. Oba związki mają swoje wzloty i upadki, obie bohaterki lekko rozpaczają, jednakże  te opisy i przeżycia są bardziej obszerne u Gier.
„- Jest w nim zakochana. - Nie, nie jest. - Ależ tak, jest. Tylko jeszcze o tym nie wie.”~T.C.
Nie potrafię do końca zdecydować, która autorka lepiej opisała miłość między bohaterami. Zarówno Gwen, bohaterka Trylogii, jak i Anna, występująca w serii Poza Czasem nie mają łatwego związku, ponieważ podróże w czasie stale komplikują ich życie.  Każda z nich kocha innego podróżnika w czasie, który akurat jest jedynym jakiego poznała w swoim wieku, co wydaje się bardziej niż trochę naiwne, ale myślę, że można to jeszcze wybaczyć :)


Jeśli chodzi o bohaterki - obie dziewczyny są uparte i nie dają sobą manipulować. Łączy je także ciekawość, żeby nie powiedzieć wścibskość i zdolność do pakowania się w kłopoty.
„W przeciwnym razie musiałabym wcielić w życie plan B. Miał on jednak taką wadę że najpierw musiałabym go wymyślić.”~P.C.
Bohaterki przeżywają swoją pierwszą miłość na przestrzeni wieków, spotykają je zwariowane, czasem zabawne sytuacje i nie poddają się pomimo przeciwności losu.  Wykazują się niezdarnością i niedyskrecją oraz niespotykanym jak na podróżniczki w czasie talentem, który skrzętnie ukrywają. Jeśli chodzi o charakter, są do siebie bardzo podobne.
„- To było strasznie lekkomyślne i ogromnie... niebezpieczne, i... Przełknął ślinę i wlepił we mnie wzrok. - I, do wszystkich diabłów, dość odważne.” ~T.C.
Także duże podobieństwo można zauważyć w ich wybrańcach. Zarówno Gideon z T.C jak i Sebastiano są doświadczonymi podróżnikami, którzy początkowo nie zwracają na dziewczyny uwagi. Jednak z czasem, poznając je lepiej, zaczynają pałać do nich uczuciem, lecz napotykają liczne komplikacje i nie mają do nich zaufania.


Kolejną widoczną różnicą jest czas i miejsce. Magiczna Gondola rozgrywa się w Wenecji, Złoty most w Paryżu, a autorka wprowadza nas ze szczegółami do tych miejsc zarówno w przeszłości jak i w czasach teraźniejszych, wymieniając wszystkie nazwy budynków i opisując drogę przebywaną przez bohaterkę. Każda z książek ma główny wątek, a zakończenia nie męczą nas tygodniami myślą: "co będzie dalej? " Wydarzenia rozgrywają się tygodniami, zaś między pierwszą a drugą częścią pominięty jest cały rok. Inaczej jest w Trylogii Czasu - cała akcja trzech części rozgrywa się w tydzień, może dwa, każda część kończy się w "sadystycznym" momencie, a następna kontynuowana jest w chwili, w której przerwana została poprzednia. Wydaje się, że jest tylko jedna główna akcja, do której zmierza każda z poprzednich części, dlatego tej Trylogii nie można oceniać pojedynczo - no.. właściwie można, ale jest to trudne. Tym bardziej, że kocha się ją najbardziej za to jak w ostatniej części wszystko się wyjaśnia, a każdy element układanki wpada na swoje miejsce. Tajemnice i zagadki w końcu znajdują odpowiedź, co jest dosyć skomplikowane, lecz da się to zrozumieć i się w tym połapać. Dlaczego tajemniczy, cichy lokaj pomaga Gwen wyjaśnia się niestety dopiero w ostatnich zdaniach Zieleni Szmaragdu, lecz inne łamigłówki udaje nam się rozwiązać wcześniej - wraz z główną bohaterką. Jak dla mnie jest pewna sprawa, którą wydaje się niejasna, ale może po prostu czegoś nie zrozumiałam?


„To bardzo osobliwe gościć swoje wnuki nim się jeszcze ma dzieci.”~T.C.

Wspominając o czasoprzestrzeni - w Trylogii Czasu wszystko już się wydarzyło, ktoś zdradził, ale  nie można dowieść kto, bo zrobi to on dopiero w przyszłości. Wszyscy podejrzewają o to niczego nieświadomą Gwen, z powodu jej kuzynki Lucy, która wcześniej oszukała innych i ukradła chronograf - urządzenie do kontrolowanego przenoszenia w czasie. Bez niego podróże trwają kilka godzin i nigdy nie wiadomo gdzie bohaterkę poniesie - a raczej kiedy. Nie można zmienić przeszłości, gdyż każdy krok już został zrobiony i jest dokładnie zaplanowany.  Zupełnie inaczej jest w Magicznej Gondoli, gdzie bohaterowie na niezwykłej, czerwonej gondoli (wraz z Anną, która przypadkowo wpadła do wody, gdy ta przepływała) wybierają się w przeszłość by wypełnić misję. Jaką? Tego nie wiedzą. Ile czasu tam spędzą? Dopóki nie skończą swojego zadania. Wcześniej, niestety, nie ma możliwości powrotu. To praca Sebastiano, nie gen zmuszający do podróży wbrew jego woli. Do tego tajemnicza wenecka maska, którą dostaje główna bohaterka - jakie ma spełnić zadanie? Czy jej podróż w przeszłość aby na pewno była przypadkowa? Zagadkowość i tajemnice, które zmuszają nas do dalszego poznawania przygód są cechą charakterystyczną dla obu serii. O ile w książkach Gier można cofnąć się w przeszłość i opowiadać o wszystkim, w Poza Czasem nie jest to możliwe, gdyż każde przyszłe słowo jest tłumaczone wbrew ich woli na dany język charakterystyczny dla epoki. Nie mogą wypowiedzieć nic co dotyczyłoby przyszłości - co potrafi niezwykle komplikować życie, bo niektóre sprawy bardzo trudno wytłumaczyć.


Trylogia Czasu ma w sobie to, że występuje tam o wiele więcej śmiesznych sytuacji. Autorka ma niezwykłe poczucie humoru, co pokazuje w każdej części, w zachowaniach i wypowiedziach bohaterów. W drugiej porównywanej przeze mnie pozycji także on występuje, ale w znikomych ilościach.


Podsumowując: Trylogię Czasu polecam tym, którym jeszcze nie do końca zbrzydły te młodzieżowe wątki romantyczne i cenią sobie poczucie humoru. Poza Czasem jest dla tych, którzy cenią akcję, lubią czytać o innych krajach i realiach przeszłości. Obie pozycję wciągają, zawierają tajemnice i zdrajców, są skomplikowane w ten zrozumiały sposób i są na prawdę warte przeczytania. Trylogię czasu oceniam 8/10, Poza czasem jak dla mnie nie podlega jeszcze ocenie, gdyż cała seria nie została dotychczas wydana.