sobota, 11 stycznia 2014

Zanim umrę


Aby odpocząć od fantastyki postanowiłam wziąć się za lekturę książki Jenny Downham "Zanim umrę". Opowiada o siedemnastolatce chorej na białaczkę, która godzi się z faktem, że nie czeka jej śmierć ze starości. W trakcie czytania wszystko zaczynało mi się wydawać znajome - jak się przekonałam, obejrzałam 2 lata temu ekranizację noszącą tytuł "Now is Good".


Książkę czyta się szybko, jest wciągająca i... lekka. Może nawet zbyt lekka na tę tematykę. Przeczytałam ją w jakieś 4 godziny, choć zastanawiałam się czy nie zrezygnować z niej gdy zdałam sobie sprawę, że zakończenie mnie nie zaskoczy. Jak się później okazało - zaskoczyło. Sądziłam, że będzie podobnie jak w filmie, co jest oczywiste, ale przekonałam się, że "Zanim umrę" jest mniej drastyczną wersją filmu. 


O ile "Now is Good" jest naładowane emocjami, tak bardzo, że pamiętam je do teraz, o tyle książkowa wersja jest słodszą, troszkę bardziej naiwną wersją tej historii. Jednakże to dzięki książce lepiej zrozumiemy tę opowieść. Nie popłakałam się przy "Zanim umrę". Zakończenie nie sprawiło, że nie mogłam sobie znaleźć miejsca i nie wryło się w moją psychikę, co miało miejsce przy filmie.


Bohaterka chce przed śmiercią zaznać życia - uprawiać sex, brać narkotyki, złamać prawo i zostać sławną. Tworzy listę gdzie zamieszcza wszystkie rzeczy, które chce zrobić - a ma pole do popisu, bo zrozpaczeni rodzice na wszystko jej pozwalają. Jest inteligentną dziewczyną, a większość jej marzeń jest po prostu desperackim krokiem, żeby popełnić jak najwięcej życiowych błędów. Mamy także do czynienia z jej przyjaciółką, która jest lekkomyślna i niczym się nie przejmuje. Obie dziewczyny da się polubić.


Wątek romantyczny jest przeciętny, książka jest przewidywalna, lecz jest miłą odskocznią od rzeczywistości. Mimo wszystko zmusza do przemyśleń nad życiem, które w każdej chwili może nam zostać odebrane. Nie ma tam nic co by odrzucało, ani też nic co zapamiętałabym na długo, dlatego oceniam ją 6/10  :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz